sobota, 25 lipca 2015

Rozmowy (nie)kontrolowane

CZYLI ROZMOWY Z LEKKIM PRZYMRUŻENIEM OKA

WYSTĘPUJĄ:

P., A., E., P., S., A., P., J., W., S., P., A., P., L., W., M., O. - przyjaciele, znajomi, koledzy, koleżanki, współlokatorzy.
X- autorka bloga (jeej, jak to górnolotnie zabrzmiało. Hmm. Tak, autorka! A co tam!)
 
monolog X. tłumaczący jak to gotowanie jest bezsensowną czynnością, raczej stratą czasu
P.: Jakże bawi mnie ten sms. Aż ludzie dziwnie patrzą na mnie w pociągu. To przecież taka cudowna, kobieca antyreklama.
X.: Ej, ale pomyślałeś o tym, że przynajmniej szczera! I tak, pośmiej się jeszcze trochę, bo przecież śmiech to zdrowie, ale później pomyśl o swoich zmarszczkach mój drogi!
P.: Taak, bardzo szczera, a zmarszczki coraz głębsze.

stojąc w drzwiach od pokoju A. ze śmiertelnie poważną miną, trzymając w ręku teczkę z leżącą na niej biedronką
X.: Ona odeszła....
A.: Kto? Co? Co się stało?
X.: Biedronka. A jeszcze dziś rano widziałam jak chodziła po parapecie, a teraz... Będzie mi jej brakowało.
A.: [śmiech]
X.: Wiesz co! Jak możesz ja tu przeżywam odejście, stratę, a Ty się nabijasz!
A.: No przepraszam! Łączę się z Tobą w bólu i jestem przy Tobie.
X.: I jeszcze kłamie w żywe oczy!

X. siedzi, zrezygnowana na podłodze i próbuje coś zrobić z szafką, którą tylko delikatnie zepsuła, na szafce leżą pomarańcze
X.: Oj, pomarańczka spadła...
A.: [śmiech]
A.: Tzn. Smutno mi i jest mi z tego powodu niezmiernie przykro!
X.: O, właśnie! Przynajmniej trochę się zrehabilitowałaś po tej biedronce.

O., która dowiedziała się, że X. nie lubi m.in. pomidorów i rosołu, pomidory zaakceptowała, ale z rosołem nie było już tak łatwo; M. - chłopak O.
O.: No tak, bo przecież Ty nie lubisz rosołu, ale jak tak można...
M.: Wiesz X., że jak wczoraj wróciliśmy do domu to ona o tym gadała i jeszcze dziś rano nie mogła przeżyć tego, że Ty nie lubisz rosołu... .


J. zaparzył sobie herbatę, wziął łyżeczkę zielonej herbaty z pojemnika
J.: Hmm jak ta herbata ładnie wygląda....
X.: Pokaż! Rzeczywiście! Skręcamy?! Wow. Taaaki towar mieć!

P. piszący głupie smsy, będąc na dyżurze
X.: Ach, dziecko, dziecko, odłóż ten telefon! Do pacjentów! Natychmiast!
P.: Nie krzycz! Przecież się nie rozdwoję!

S., P. po kilku drinkach i dojściu do wniosku, że X. ma żydowskie korzenie, a co za tym idzie... może jakieś kamienice
S.: X. może Ty masz jakieś kamienice w spadku?!
X.: Pewnie! Jak tak mówisz to rzeczywiście,  myślę, że muszę sprawdzić to moje drzewo genealogiczne! Jakby coś... Jedna na Was trzech wystarczy?

dworzec, rozmowa X., P., A.; P. doszła do wniosku
P.: X., Ty masz urodę Śnieżki. Cera, oczy, włosy.
X.: Dziwnie to brzmi, choć już to słyszałam w swoim życiu, ale to nieważne, bo co jak co, ale moich siedmiu krasnoludków to możesz mi zazdrościć!

telefon ok. 3, 4 nad ranem
E.:  Eej, wiesz, dostaliśmy mandat, tzn. w sumie to pięć, za, poczekaj cytujemy: zakłócanie spoczynku nocnego, ale my przecież tylko kulturalnie piwko sobie piliśmy...
X.: Cóż mogę powiedzieć: gratuluję, zazdraszczam.
E.: Poczekaj, poczekaj, bo coś jeszcze od nas chcą!

X. idzie z A. kupić ŚMIETANKĘ, a nie ŚMIETANĘ 12% na prośbę L.
L.: A. idziesz kupić śmietankę 12% do sklepu, o idźcie z X.
X.: To co my mamy kupić?
L.: Śmietankę 12%
X.: Ok, śmietana 12%.
L.: Nie, śmietanka.
X.: Przecież mówię.
L.: Nie, powiedziałaś śmietana. A to są różne śmietany.
X.: Coo? Co Ty gadasz... Dobrze, idziemy do sklepu.
 
X. i A. w sklepie
 
A.: No jest, ale tylko śmietana.
X.: No dobrze, więc bierzemy.
A.: Ale przecież L. mówił o śmietance...
X.: Ale to przecież żadna różnica chyba raczej na pewno, bierzemy!
A.: Pójdziemy jeszcze do jednego sklepu.
X.: Oszalałeś?
 
tymczasem w drugim sklepie....
 
A.: Jest, ale znów śmietana.
X.: Bierzemy!
A.: No nie wiem.
X.: Bierzemy, masz długopis? O, ja mam. Dopiszemy K w śmietanie, będzie śmietanka niech L. się cieszy!
 
powrót do mieszkania
 
L., J.: Co Wy tam robiliście tyle czasu!
X.: Mamy! Śmietanka, jak sobie życzyłeś.
L.: Przecież to śmietana... Dopisaliście K, kto dopisał K?!
X.: Nie ma za co. Polecam się na przyszłość!
 

wysłane na pewno przed 26 i prawdopodobnie przed 23 maja, tak żeby doszły idealnie na czas, po sprincie na pocztę, żeby zdążyć przed zamknięciem i po wybraniu wszystkich możliwych najszybszych opcji dla listu, wykonuję telefon, żeby się pochwalić wspaniałym pomysłem
X: Wysłałam rodzicom kartki na dzień ojca i matki! Widzisz jaka jestem kreatywna! (po chwili) O, kurde, ale przecież dzień ojca jest 23 czerwca, a nie maja...
E: Taaak, bardzo kreatywna!

rozmowa z W.
X.: Czasami sama siebie zadziwiam jakie rzeczy pamiętam.
W.: Jak masz pamięć taką jak Twoje wywody czasami to zazdroszczę!

X. i L. swego czasu  bardzo lubiący sobie pozytywnie dogryzać
A.: Widziałem się ostatnio z L. Pytał o Ciebie, kazał pozdrowić, aaa no i pytał czy nadal jesteś taka wredna.
X.: Tak, tak. Przekaż mu, że też Go lubię!

rozmowa z W.
X.: Jakoś dziwnie się dzisiaj czuję. Otwieram co chwila okno, ale i tak za bardzo nie pomaga. Słaabo mi.
W.: Hmmm.. Jeśli to moja zasługa, to muszę przyznać że nigdy tak nie działałem na płeć przeciwną.
X.: Ooo, jednak widzę, że niektórzy czują się jeszcze gorzej niż ja.

X. prowadzi samochód po dłuższej przerwie, więc to zrozumiałe, że na nowo musi się z nim zakolegować, co za tym idzie - niebezpieczne sytuacje i głupawka X.
W.: Przestań się śmiać! Bo ja już w końcu nie wiem czy Ty tak na serio i czy już mam zacząć się bać...

a z aktualnych, wręcz dzisiejszych (Tak, niestety chyba jestem trochę przeziębiona); P. dowiedział się, że chyba jestem trochę chora oraz artykuł na temat tego, jak to miesiąc urodzenia wpływa na przyszły zawód, a to jego fragm.: Nie większymi szczęśliwcami są dzieci z listopada. Prawdopodobieństwo wybrania "zawodu" seryjnego mordercy w ich wypadku jest dość wysokie(...) To oczywiście ogromne uproszczenie badania przeprowadzonego w Office for National Statistics. Jego wyniki w takiej formie powinny być traktowane z wielką dozą sarkazmu. Jednak jeśli znasz kogoś, kto urodził się w listopadzie, pamiętaj, żeby być dla niego miłym. (Źródło: http://www.msn.com/pl-pl/styl-zycia/nowoczesne-zycie/miesi%c4%85c-urodzenia-ma-wp%c5%82yw-na-to-jaki-wykonujesz-zaw%c3%b3d-najwi%c4%99cej-szcz%c4%99%c5%9bcia-maj%c4%85-osoby-z-pa%c5%badziernika-najmniej-z-kwietnia/ar-AAddGdb?ocid=SKY2DHP#page=2)
X.: Było mi ciepło i zimno, dziwnie, rano byłam jeszcze bardziej blada niż zwykle, a to już przecież niebywałe osiągnięcie, a aktualnie mam temp. 38 i leżę w pokoju, jak w izolatce.
P.: Masz temperaturę? Ale wstyd,  latem... A tak serio to biedna X., a tak bardziej serio to wcale nie! Jeszcze dłużej po nocach siedź i się dziwisz, że zero odporności!
X.: Ale z Ciebie niedobry ludzik... A tak na serio to w  sumie mogłabym Cię zacytować: 'co Ty mi tu za berbecioły opowiadasz!'. A tak bardziej serio, jak taki jesteś to masz, przeczytaj sobie i zobacz jaki 'mądry' artykuł znalazłam, przy czym pamiętaj, ze urodziłam się w listopadzie, wiec bądź po prostu miły.
P.: O matko. Znowu mnie straszysz? Przyznaj,  chcesz się mnie pozbyć... .
X.: Straszę? Jakżebym w ogóle śmiała?! Tylko kulturalnie ostrzegam.
 

piątek, 3 lipca 2015

Kto jest winny? Ja, ja! Jestem chętna! Zgłaszam się!

Nie warto patrzyć w przyszłość przez pryzmat przeszłości. Ta przeszłość może bardzo ranić przyszłość i teraźniejszość. Od pewnego czasu bardzo starałam się tego nie robić. Chciałam coś odciąć, zapomnieć, nie krzywdzić przez to innej osoby, trochę to bez sensu, bo dzięki tej przeszłości jest szansa na lepsze budowanie przyszłości, a co jeśli w jednej chwili, coś zupełnie innego, dawnego z przeszłości się odezwie, zaatakuje nieopatrznie, trafi, zaboli, w normalnej rozmowie, kogoś innego, co jeżeli to wydarzenie nie było dla mnie ważne, ktoś się o nim dowiedział i zabolało przez przeszłość i inne wspomnienia. Przeszłość, która niby była podobna, a tak naprawdę zupełnie inna. Jak zepsuć coś nowego, myśląc o czymś co było zupełnie niedawno, a chyba dobić czymś co było bardzo dawno temu, a tak naprawdę nie miało żadnego znaczenia... 

Coś ostatnio mi się obrywa... Mam pecha? Pecha? To słowo raczej nie istnieje w moim słowniku, choć o nim też niedługo napiszę. Tak więc obrywa mi się zaczynając od 'pecha' w sprawach zupełnie błahych, jednak dość potrzebnych i przydatnych w codziennym funkcjonowaniu, po różne relacje, w których to staję się wszystkiemu winna, jestem tą złą. A mam wrażenie, że właśnie chce jak najlepiej, próbuję wszystkich zrozumieć, a jednak później wszystkiemu jestem winna, obwiniana, a może przesadzam? A może wiele osób nie potrafi dostrzec własnej winy? A może ja własnej winy nie zauważam? Nie zauważają, że zrzucają tę winę na kogoś innego, mam wrażenie, że dużo osób jeszcze nie jest gotowych na to szerokie zrozumienie dla różnorodności, dla tylko i aż człowieka. Mam wrażenie, że ludzie lubią nieświadomie zrzucać z siebie winę, tak po prostu, otrzepać się z niej, a może ja jestem zbyt tolerancyjna i pełna zrozumienia? Może automatycznie wymagam tego od innych?


Nie będę tego  komentował, bo obawiam się, że tylko byśmy się pokłócili, dlatego lepiej się  wstrzymam.

Ależ proszę, komentuj, w najgorszym wypadku nie będziemy się kłócić, a tylko wymieniać poglądy.

Nie.

Tak.

Nie.

No już, zrób to, nie obrażę się, nie będziemy się kłócić.

(...) Miałem nadzieję ze jesteś trochę inna po prostu.

Stop. Oj, teraz to musisz sporo wyjaśnić.

Nie zamierzam, bo to Twoja sprawa, tylko delikatnie mnie rozczarowałaś

Ale ok, powiedz tylko, o którą sytuację chodzi? Która tak zdefiniowała to jaka jestem? Wszystkie?

Przecież wiesz gdzie się zaraz wybieram. Nie mogę teraz rozmawiać. Pogadamy później.

Wiesz, to wydaje mi się trochę dziecinne, teraz tak zostawiać tę sprawę. Rzuciłeś jedno zdanie, które może się wydawać, o takie zwyczajne, które różne osoby, różnie mogą odbierać - zupełnie tak samo jak to, że  'nie wiem' co dla mojego kolegi znaczyło cokolwiek, mimo że nie znasz całej historii i jak to wyglądało i uwierz wiem jakie to dołujące mogło dla niego być. Tak więc to jedno zdanie - Miałem nadzieję ze jesteś trochę inna po prostu - było naprawdę bardzo 'przyjemne' na dziś, naprawdę :). Dziękuję.  Wiesz, szczerze mówiąc, mam dosyć ostatnich dwóch miesięcy (może one były dla mnie dołujące? Kto by pomyślał? Dla X! Niemożliwe!) i właśnie takiego pochopnego oceniania przez pewne osoby, obwiniania, mam dosyć pewnych sytuacji, które się skumulowały pewnego czasu, ludzie mnie ostatnio zadziwiająco często najpierw pozytywnie zaskakują, a później równie szybko rozczarowują, a ja chyba za swoją naiwność później obrywam, bo wiesz, niby nie jestem 'naiwna', a raczej nie potrafię szybko się otworzyć przed człowiekiem i zaufać, ale jak jakoś w pewnym stopniu zaufam człowiekowi i mam nadzieję, że to działa w obie strony to później jest taki ‘przyjemny’ bęc o jakiekolwiek relacje tu chodzi, a że nie mam ochoty na ten temat mówić, na te gorsze, bardziej przykre w moim życiu, jakoś dotykające, tylko najczęściej radzić sobie sama, mogę się wydawać wesołą, z 'so funny' problemami X, jednocześnie o, właśnie taką lodową górą, która rani wszystkich wokół albo niczym się nie przejmuje i naprawdę cieszę się na te wakacje i na to, że odpocznę od pewnych miejsc, sytuacji, zdarzeń. Bo wiesz.... Tobie może się wydawać, że właśnie ze mnie taka - nie wiem, teraz chyba już naprawdę sucz, po której wszystko spływa jak po kaczce, zawsze wesoła i uśmiechnięta, tak, nie zaprzeczam z tą wesołą, ale może być też ta inna strona, o której wspomniałam, której nie mam jakiejś wielkiej potrzeby manifestacji. Ale w sumie nie wiem czy ten mój monolog ma jakikolwiek sens. ‘Nieważne’.

(...) A i nie mówiłem że będziemy się kłócić?

Ale ja naprawdę nadal się nie kłócę, to po prostu normalna wymiana zdań, a że jednej lub może i drugiej stronie mogło zrobić się przykro, no cóż, jak widać, czasami tak bywa. Więc ja się nie kłócę, a po prostu wyjaśniam.

Oceniłem Cię i jak widać pewnie niesłusznie, na pewno subiektywnie, bo przez pryzmat moich doświadczeń, ale też powinnaś to trochę zrozumieć... Tak to przedstawiłaś i we mnie to uderzyło, tyle.

Wiesz, czasami też jest tak, że dwie strony myślą, mają wrażenie, że są wykorzystywane, a czasami wystarczy rozmowa i wyjaśnienie pewnych spraw, a czasami tak się dzieje, że i na nią za późno i coś można stracić. Ale to wszystko zależy od osobnych przypadków i czasami patrzenie w przyszłość  przez pryzmat tego doświadczenia też jest krzywdzące.
Tyle tu w tym wszystkim zawiłości, słów, stwierdzeń, których kontekst tylko ja zrozumiem.

Tak bardzo się staram zapomnieć o pewnej przeszłości (wiem, to bez sensu), a ona głupia jakoś nie chce mnie opuścić i jeszcze tak często łapię się na tym a ciekawe co byś powiedział, mimo że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. A przyszłość i nowe relacje na tym tracą.


 Nawet w to Szymborską zamieszałam, naprawdę ?
 
Cóż... Niewyobrażalnie cieszą mnie trwające wakacje, u mnie zaczną trwać na dobre za kilka dni. Cieszę się, że będę mogła od tego 'wszystkiego' odpocząć. Żegnam Was jak na razie, możecie wierzyć, że z uśmiechem na twarzy. Będę bywać częściej, a na pewno może trochę bardziej pozytywnie.

A wiecie co ostatni zrobiłam.... Szukałam telefonu. Trzymając go w dłoni i rozmawiając z kimś przez niego. Tak, teraz możecie zacząć się śmiać. Sama to zrobiłam.... Jak się zorientowałam gdzie mój telefon.

Trzymajcie się i nie dajcie się upałom!
Wręcz objadajcie się lodami, słuchajcie muzyki, podziwiajcie nocne niebo i uważajcie na schody!
 
 
          It's my whole heart   To całe moje serce
            Weighted and measured inside   Zważone i zmierzone od środka
           And it's an old scar   A to jest stara blizna
       Trying to bleach it out   Próbuję się jej pozbyć
      And it's my whole heart   A to jest całe moje serce
   Deemed and delivered a crime    Uznane za winne przestępstwa
                           I'm on trial, waiting 'til the beat comes out      Jestem na procesie sądowym, czekając aż serce zacznie bić
                         I'm on trial, waiting 'til the beat comes out      Jestem na procesie sądowym, czekając aż serce zacznie bić