piątek, 3 lipca 2015

Kto jest winny? Ja, ja! Jestem chętna! Zgłaszam się!

Nie warto patrzyć w przyszłość przez pryzmat przeszłości. Ta przeszłość może bardzo ranić przyszłość i teraźniejszość. Od pewnego czasu bardzo starałam się tego nie robić. Chciałam coś odciąć, zapomnieć, nie krzywdzić przez to innej osoby, trochę to bez sensu, bo dzięki tej przeszłości jest szansa na lepsze budowanie przyszłości, a co jeśli w jednej chwili, coś zupełnie innego, dawnego z przeszłości się odezwie, zaatakuje nieopatrznie, trafi, zaboli, w normalnej rozmowie, kogoś innego, co jeżeli to wydarzenie nie było dla mnie ważne, ktoś się o nim dowiedział i zabolało przez przeszłość i inne wspomnienia. Przeszłość, która niby była podobna, a tak naprawdę zupełnie inna. Jak zepsuć coś nowego, myśląc o czymś co było zupełnie niedawno, a chyba dobić czymś co było bardzo dawno temu, a tak naprawdę nie miało żadnego znaczenia... 

Coś ostatnio mi się obrywa... Mam pecha? Pecha? To słowo raczej nie istnieje w moim słowniku, choć o nim też niedługo napiszę. Tak więc obrywa mi się zaczynając od 'pecha' w sprawach zupełnie błahych, jednak dość potrzebnych i przydatnych w codziennym funkcjonowaniu, po różne relacje, w których to staję się wszystkiemu winna, jestem tą złą. A mam wrażenie, że właśnie chce jak najlepiej, próbuję wszystkich zrozumieć, a jednak później wszystkiemu jestem winna, obwiniana, a może przesadzam? A może wiele osób nie potrafi dostrzec własnej winy? A może ja własnej winy nie zauważam? Nie zauważają, że zrzucają tę winę na kogoś innego, mam wrażenie, że dużo osób jeszcze nie jest gotowych na to szerokie zrozumienie dla różnorodności, dla tylko i aż człowieka. Mam wrażenie, że ludzie lubią nieświadomie zrzucać z siebie winę, tak po prostu, otrzepać się z niej, a może ja jestem zbyt tolerancyjna i pełna zrozumienia? Może automatycznie wymagam tego od innych?


Nie będę tego  komentował, bo obawiam się, że tylko byśmy się pokłócili, dlatego lepiej się  wstrzymam.

Ależ proszę, komentuj, w najgorszym wypadku nie będziemy się kłócić, a tylko wymieniać poglądy.

Nie.

Tak.

Nie.

No już, zrób to, nie obrażę się, nie będziemy się kłócić.

(...) Miałem nadzieję ze jesteś trochę inna po prostu.

Stop. Oj, teraz to musisz sporo wyjaśnić.

Nie zamierzam, bo to Twoja sprawa, tylko delikatnie mnie rozczarowałaś

Ale ok, powiedz tylko, o którą sytuację chodzi? Która tak zdefiniowała to jaka jestem? Wszystkie?

Przecież wiesz gdzie się zaraz wybieram. Nie mogę teraz rozmawiać. Pogadamy później.

Wiesz, to wydaje mi się trochę dziecinne, teraz tak zostawiać tę sprawę. Rzuciłeś jedno zdanie, które może się wydawać, o takie zwyczajne, które różne osoby, różnie mogą odbierać - zupełnie tak samo jak to, że  'nie wiem' co dla mojego kolegi znaczyło cokolwiek, mimo że nie znasz całej historii i jak to wyglądało i uwierz wiem jakie to dołujące mogło dla niego być. Tak więc to jedno zdanie - Miałem nadzieję ze jesteś trochę inna po prostu - było naprawdę bardzo 'przyjemne' na dziś, naprawdę :). Dziękuję.  Wiesz, szczerze mówiąc, mam dosyć ostatnich dwóch miesięcy (może one były dla mnie dołujące? Kto by pomyślał? Dla X! Niemożliwe!) i właśnie takiego pochopnego oceniania przez pewne osoby, obwiniania, mam dosyć pewnych sytuacji, które się skumulowały pewnego czasu, ludzie mnie ostatnio zadziwiająco często najpierw pozytywnie zaskakują, a później równie szybko rozczarowują, a ja chyba za swoją naiwność później obrywam, bo wiesz, niby nie jestem 'naiwna', a raczej nie potrafię szybko się otworzyć przed człowiekiem i zaufać, ale jak jakoś w pewnym stopniu zaufam człowiekowi i mam nadzieję, że to działa w obie strony to później jest taki ‘przyjemny’ bęc o jakiekolwiek relacje tu chodzi, a że nie mam ochoty na ten temat mówić, na te gorsze, bardziej przykre w moim życiu, jakoś dotykające, tylko najczęściej radzić sobie sama, mogę się wydawać wesołą, z 'so funny' problemami X, jednocześnie o, właśnie taką lodową górą, która rani wszystkich wokół albo niczym się nie przejmuje i naprawdę cieszę się na te wakacje i na to, że odpocznę od pewnych miejsc, sytuacji, zdarzeń. Bo wiesz.... Tobie może się wydawać, że właśnie ze mnie taka - nie wiem, teraz chyba już naprawdę sucz, po której wszystko spływa jak po kaczce, zawsze wesoła i uśmiechnięta, tak, nie zaprzeczam z tą wesołą, ale może być też ta inna strona, o której wspomniałam, której nie mam jakiejś wielkiej potrzeby manifestacji. Ale w sumie nie wiem czy ten mój monolog ma jakikolwiek sens. ‘Nieważne’.

(...) A i nie mówiłem że będziemy się kłócić?

Ale ja naprawdę nadal się nie kłócę, to po prostu normalna wymiana zdań, a że jednej lub może i drugiej stronie mogło zrobić się przykro, no cóż, jak widać, czasami tak bywa. Więc ja się nie kłócę, a po prostu wyjaśniam.

Oceniłem Cię i jak widać pewnie niesłusznie, na pewno subiektywnie, bo przez pryzmat moich doświadczeń, ale też powinnaś to trochę zrozumieć... Tak to przedstawiłaś i we mnie to uderzyło, tyle.

Wiesz, czasami też jest tak, że dwie strony myślą, mają wrażenie, że są wykorzystywane, a czasami wystarczy rozmowa i wyjaśnienie pewnych spraw, a czasami tak się dzieje, że i na nią za późno i coś można stracić. Ale to wszystko zależy od osobnych przypadków i czasami patrzenie w przyszłość  przez pryzmat tego doświadczenia też jest krzywdzące.
Tyle tu w tym wszystkim zawiłości, słów, stwierdzeń, których kontekst tylko ja zrozumiem.

Tak bardzo się staram zapomnieć o pewnej przeszłości (wiem, to bez sensu), a ona głupia jakoś nie chce mnie opuścić i jeszcze tak często łapię się na tym a ciekawe co byś powiedział, mimo że już wszystko sobie wyjaśniliśmy. A przyszłość i nowe relacje na tym tracą.


 Nawet w to Szymborską zamieszałam, naprawdę ?
 
Cóż... Niewyobrażalnie cieszą mnie trwające wakacje, u mnie zaczną trwać na dobre za kilka dni. Cieszę się, że będę mogła od tego 'wszystkiego' odpocząć. Żegnam Was jak na razie, możecie wierzyć, że z uśmiechem na twarzy. Będę bywać częściej, a na pewno może trochę bardziej pozytywnie.

A wiecie co ostatni zrobiłam.... Szukałam telefonu. Trzymając go w dłoni i rozmawiając z kimś przez niego. Tak, teraz możecie zacząć się śmiać. Sama to zrobiłam.... Jak się zorientowałam gdzie mój telefon.

Trzymajcie się i nie dajcie się upałom!
Wręcz objadajcie się lodami, słuchajcie muzyki, podziwiajcie nocne niebo i uważajcie na schody!
 
 
          It's my whole heart   To całe moje serce
            Weighted and measured inside   Zważone i zmierzone od środka
           And it's an old scar   A to jest stara blizna
       Trying to bleach it out   Próbuję się jej pozbyć
      And it's my whole heart   A to jest całe moje serce
   Deemed and delivered a crime    Uznane za winne przestępstwa
                           I'm on trial, waiting 'til the beat comes out      Jestem na procesie sądowym, czekając aż serce zacznie bić
                         I'm on trial, waiting 'til the beat comes out      Jestem na procesie sądowym, czekając aż serce zacznie bić
 

8 komentarzy:

  1. Przeszłości nie da się wymazać, ale trzeba ją zostawić za sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Można do niej czasami powracać, bo daje nam dobrą, życiową lekcję, ale nie warto się nią zamęczać.

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że przez te wakacje odpoczniesz, nabierzesz świeżego dystansu do wszystkiego. Tego Ci życzę i wracaj z uśmiechem do nas :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, że odpocznę od pewnej sprawy, ale widzę po sobie, że już mi głupi pomysł chodzi po głowie, więc nie wiem jak to będzie i czy nie spróbuję tej sprawy delikatnie rozdrapać wkrótce ;).

      Usuń
  3. Kiedyś przeczytałam, że o przeszłości nie można zapominać, odcinać się od niej, bo to jednak nasza historia, jedyna, własna. Trzeba się z nią rozliczyć, wyciągnąć wnioski, tak by nie przeszkadzała i iść dalej. I tak to chyba najlepiej działa, mam wrażenie :)
    I cóż, chyba też mam ostatnio takiego "pecha", jak Ty, że wychodzę ze zrozumieniem, pewną troską, a efekt jest odwrotny do zamierzonego.
    Także życzę, by wakacje były spędzone w doborowym towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, nie warto. To bez sensu. Tylko w niektórych sytuacjach bardzo chciałoby się odpocząć od pewnych wspomnień, które są zarazem tak blisko i daleko. Chciałoby się zapomnieć choć na chwilę, na pewno nie na zawsze, bo to byłaby wielka szkoda ;). I masz zupełną rację, bardzo ładnie to ujęłaś :).
      Tak, niestety u mnie jako taki pech nadal na topie.
      I dziękuję :)). Jak na razie bardzo szybko zlatują ;).

      Usuń
  4. Przerzucanie winy..coś, co kocha robić większość z nas. Bo jednak, nikt nie chce nosić właśnie w sobie wyrzutów sumienia i często nawet podświadomie to robi. Bo nikt nie chce być tym, co krzywdzi i rani....jakby to w życiu było w ogóle możliwe do uniknięcia. Mi się wydawało zawsze, że nie jest. Bo zawsze pewne decyzje mają swoje konsekwencje a w każdej relacji, zwłaszcza w bliskiej zawsze pojawi się jakiś ból. Kwestia tylko, czy przyznamy się do tego przed sobą...i czy temu podołamy.
    I tak naprawdę też...nie odpowiadamy za cudze złudzenia, prawda? To, że ktoś sobie coś wyobrażał, tworzył iluzję...czy możemy siebie za to winić?
    I odpoczywaj. Zasługujesz na to w pełni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Od pewnego czasu próbuję bardzo dokładnie wszystko rozpatrywać i nie wysnuwać pochopnie jakichś wniosków, właśnie odnośnie tego kto może być winny. Myślę, o czymś z każdej strony. Zarówno z tej jak jest według mnie, ale i ze strony tej drugiej osoby, przynajmniej próbuję pomyśleć co gnieździ się w tej drugiej głowie. To często bardzo otwiera oczy.
      Prawda, na pewno nie możemy jej w pewien sposób kontynuować, pomagać w tworzeniu kolejnych złudzeń. Tego też już się nauczyłam.
      Taak, miałam nadzieję, że tak będzie, ale los jest bardzo przewrotny i lubi dawać cały czas jakieś nowe, nie do końca łatwe wyzwania... .

      Usuń