czwartek, 11 czerwca 2015

Life

Nasze życie jest już zaplanowane gdzieś daleko we wszechświecie. A Bogowie moi, Twoi śmieją się z nas, codziennie grając z nami w grę jaką jest życie. Codziennie wystawiając nas na próby. Na walkę, spokój, miłość, płacz, choroby, cierpienie, poznawanie, zagubienie, błądzenie, szukanie, nadzieję, śmierć, przeciwności, wzruszenia, łzy, szczęście, radość, uśmiech. Wystawiają nas na próby, licząc na to, że im podołamy i jakoś się w nich odnajdziemy. Raz lepiej, raz gorzej. Jednak jesteśmy już tak skonstruowani, abyśmy w jak najlepszy sposób mogli walczyć z przeciwnościami, budującymi nasze doświadczenie, nas samych. Nawet jeżeli wydaje nam się, że jestesmy na kompletnie straconej pozycji, a nasze chęci do działania i my sami opadamy bezsilnie... Od pierwszych dni naszego życia, do ostatnich, które kiedyś nadejdą. Od pierwszych sekund naszego życia jesteśmy atakowani tym co ludzkie, tym co wymyślone, odnalezione, stworzone dla naszego dobra. Byśmy mogli żyć. Urodziliśmy się dziewczynką czy chłopcem i tacy już pozostaniemy, mamy za duży nos, krótkie nogi, piękny uśmiech, kręcone włosy... I tacy już pozostaniemy. Kochamy kobietę, bądź mężczyznę, bo taka jest nasza natura. Tak zostaliśmy stworzeni, a w nasze ciało, umysł, zmysły została wlana taka natura i musimy to zaakceptować, szkoda marnować czasu na zastanawianie się nad tym, co by było gdyby. Zaakceptujmy to sami, a później pozwólmy zaakceptować to innym.

Ten los, ci Bogowie, wszechświat śmieją się z nas i sprawdzają jak sobie poradzimy. Obserwują czy wykorzystujemy wszystkie możliwości, które możemy wykorzystać. Czy spełniamy pragnienia, czy tylko o nich myślimy. Czasami dają nam znaki, kiedy możemy poczuć wewnętrznego kopa do działania, który często szybko przemija. Sprawdzają czy boimy się świata, który nas otacza, czy może już wystarczająco się w nim zadomowiliśmy. Sprawdzają czy jest w nas jeszcze strach, który może paraliżować. Uwydatniają nasze lęki przed nami samymi, a my nieopatrznie uwydatniamy je przed światem, ale dlaczego? Przecież tylko my o nich wiemy, dlaczego pokazujemy światu to czego sami się boimy? Nasze małe niedoskonałości, które chcielibyśmy zostawić tylko dla siebie, więc zostawmy to dla siebie, nie myślmy o tym zbyt dużo. Nie walczymy z tym, a sami rozprzestrzeniamy. Zachowajmy to dla siebie. Nie pokazujmy  światu wszystkiego, nie pokazujmy naszego strachu, a będziemy krok przed nim... .

Podsuwają do naszego życia osoby. Tworzą wydarzenia. Budują nasze doświadczenie, abyśmy wiedzieli jak spoglądać w przyszłość, ale co to za wskazówki, jeżeli każdy kogo spotkamy na naszej drodze jest inny, na swój sposób wyjątkowy, tajemniczy, mroczny. Jak nie pogubić się w tych zakamarkach jakie serwuje nam los?
Jak przypadkiem kogoś nie zranić? Jak nie zranić siebie?

Nie każdy Cię zrozumie. Nie musi. Ważne, że Ty wiesz co przeżyłeś, co Cię ukształtowało, jakie wydarzenia wpłynęły na to, jaki teraz jesteś.
 
Depcz własną ścieżkę z widokiem na przyszłość, a z szacunkiem do tego, co już Cię spotkało.


I believe in the freedom of the open road. And my motto is the same as ever. I believe in the kindness of strangers. And when I'm at war with myself, I ride. I just ride.

 Who are you? Are you in touch with all of your darkest fantasies? Have you created a life for yourself where you can experience them? I have. I am fucking crazy. But I am free.


13 komentarzy:

  1. Dobra notka. Dała mi kopa, choć jest troszeczkę melancholijna i podejmuje w zasadzie dosyć smutną tematykę. Padły tu bardzo mądre słowa na temat myślenia o tym, co by było gdyby... Chyba taka natura człowieka, że gdy widzi, że ktoś żyje inaczej niż my lub jest inny - zaczyna stawiać takie pytania. To ludzka natura, która goni za tym, co ciekawe i inne niż nasza smutna codzienność. Akceptacja - temat dosyć często u Ciebie poruszany. Niektórzy w nią nie wierzą, tak bardzo nie potrafią jej okazywać, również sobie, że przestają w nią wierzyć. A trzeba tak niewiele, by móc stwierdzić, że akceptujemy tego człowieka, którego widzimy w lustrze, by zauważyć, że nasze wady nie sprawiają, że jesteśmy słabszym ogniwem, a tak na prawdę czynią nas bardziej ludzkimi i pokazują to, o co należy w życiu zabiegać - o stawanie się każdego dnia lepszym. Bo w tym też tkwi sen życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Different! Miło Cię tu widzieć :)). Cieszę się, że dała kopa :). No i może rzeczywiście troszkę melancholijna, chyba w sumie taka miała być, w sumie i melancholijna, i dająca kopa, bo i to co napisałam trochę stwarza taki charakter, a i piosenka robi swoje ;). I zawsze miło mi czytać Twoje dobre słowa na temat moich wpisów ;). No i tak, akceptacja dość często poruszanym tematem na moim blogu, może po prostu chce nią zarażać innych i pokazywać, że na wiele nas stać w ramach tej akceptacji i tolerancji wobec innych. A i to o czym wspomniałaś, akceptacja tego kogo widzimy w lustrze, to też bardzo ważne, jak piszesz dla sensu, ale i jakiegoś spokoju i pewności w życiu.

      Usuń
  2. Hm, czy akurat Bogowie "stają" za naszym życiem...to wiesz, można by tutaj polemizować. Aczkolwiek prawda jest taka, ze często dostajemy lekcje życia, częściej dostajemy po tyłku, abyśmy się w końcu czegoś nauczyli lub docenili to, co mamy wokół siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Chciałabym Ci wysłać zaproszenie na bloga. Odezwij się, jeśli to nie problem.
      13kfadrat@gmail.com

      Usuń
    2. 'Bogowie' interpretacja dowolna, każdy może ją dopasowywać do swoich poglądów, równie dobrze możesz być sama dla siebie Bogiem :). Sama nie wiem czy dostajemy po tyłku... Często sami sobie stwarzamy takie sytuacje, to co bierzemy z życia, jak wnioskujemy, też zależy od tego jak bardzo mamy otwarte oczy na ten otaczający nas świat.

      Usuń
  3. Nic dodać, nic ująć. Ale myślę, że są osoby, które są w stanie zrozumieć tą drugą osobę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że są i to nie jedna :). Na szczęście tacy istnieją i trzeba ich mocno doceniać :).

      Usuń
  4. Dlaczego Bogowie/Bóg musi to sprawdzać? Przecież on nas doskonale zna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że On nas zna, a może w ten sposób, sprawdza czy my już poznaliśmy w jakimś stopniu samych siebie :).

      Usuń
  5. a ja lubię się czasami pozastanawiać co by było gdyby.... heh, taką mam naturę :) a bogowie pogrywają z nami, zrzucają różne przeszkody, różne pokusy i sprawdzają jak sobie z daną próbą poradzimy :) czasem to okrutne, ale czasem takie lekcje są nam potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak po cichu mówiąc to i ja czasami lubię sobie porozmyślać, czasami aż za bardzo, właśnie w szczególności co by było gdyby, czasami nachodzą nas takie fale rozmyślań :). Hmm. W końcu jesteśmy 'tylko' ludźmi . Pewnie są i to chyba nawet bardzo, żeby jakoś przetrwać, patrzyć w przyszłość i sobie z nią radzić.

      Usuń
  6. Ja lubię swoich bogów i chyba dobrze się z nimi dogaduję. Tylko właśnie kwestia nieraz dogadać się z nimi. Z życiem. Nie oczekiwać, a brać co dają. Zawsze pokornie ale i butnie zarazem. Nie sądzisz, że absurdalnie może, ale powinniśmy być zawsze połączeniem tych dwóch skrajności?
    A i krzywdę, jako część życia chyba też zawsze musimy zaakceptować. I tą, którą nam się czyni i tą, którą my wyrządzamy. Wyobraź sobie życie bez krzywdy...niczego chyba byśmy się nie nauczyli nawet:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może kształtować to wszystko co Oni nam podsuwają, a przynajmniej próbować jakoś modelować...
      Prawda. Masz rację. Jak to by było bez tej krzywdy... Niczego byśmy się nie nauczyli, żadnych wniosków nie wyciągnęli na przyszłość, chyba ciągle moglibyśmy popełniać te same błędy ... . To byłoby rzeczywiście bez sensu.

      Usuń