niedziela, 30 listopada 2014

Something more

Na świecie jest tyle ludzi. Jakie banalne zdanie. Mam nadzieję, że pociągnie za sobą trochę więcej mniej banalnych... . Więc jest, nawet bardzo dużo. Każdy jest inny. Naprawdę ? Każdy ? Mam na myśli charakter. Jest jeszcze na świecie ktoś tak pierdolnięty i dziwny jak ja ? W sumie byłoby miło. Spotkać się kiedyś z taką osobą. A cóż to by było za zdziwienie! A może raczej przerażenie... . Może takie spotkanie pociągnęłoby coś za sobą.

Jest mi ze sobą bardzo dobrze. Dziś uświadomiłam sobie, że mam trudny charakter,  a jak mnie ktoś zrani, może nawet nie w spektakularny sposób, zrobi cokolwiek co ja odczuwam jako godzące we mnie, potrafię zapamiętać na długo. Ale czy to wszystko dobre cechy? To chyba było pytanie retoryczne. Oczywiście, że złe, ale ja inaczej nie potrafię. Już taka jestem. Wiele razy słyszałam od osoby dobrze mnie znającej, ale Ty jesteś dziwna, nikt nie będzie wiecznie za Tobą latał. Tak wiem nie będzie... . Wcale tego nie oczekuję.

Mam w sobie dziwną cechę. Przyciągam ludzi, a później oni w moim odczuciu zaczynają  mnie przytłaczać. Ja ich zaczynam odrzucać, jednak oni się nie poddają. Ja po prostu potrzebuję przestrzeni, czasu dla siebie.

Może chce być za silna. Obecnie ma miejsce pewna trudna sytuacja (mam nadzieję, że nie będzie ona trudna, chociaż to chyba marna nadzieja, wszystko się wyjaśni we wtorek) i to właśnie ja chce być tą silną. Mówić innym, że tak nie możesz robić, bo to może załamać tę trzecią osobę, a kto mi tak powie? Nawet jeżeli ma kto powiedzieć, to nie powie, bo nie zna tej historii. Nie chciałabym, aby ktoś mi współczuł. Ktoś z kim spotykam się codziennie. To by nie pomagało.  Przecież to ja mówię innym, nie możesz się przejmować. Jeszcze nic nie wiemy. Dlaczego płaczesz!? Nie możesz się tak zachowywać, bo to mu nie pomaga. Ja tak mówię, a mi samej drży głos przez telefon, ale to opanowuję, żeby było nierozpoznawalne. No właśnie opanowuję, bo nie chce być kolejną osobą, która ma wnosić tylko płacz w takich sytuacjach. To ja zawsze jestem tą stawiającą do pionu, bez mazania się.

Wierzycie w to co się kryję pod znakami zodiaku ? Nigdy nie wierzyłam. Nie mówię o horoskopach, bo w to na pewno już nigdy nie uwierzę. Ale znak zodiaku.... Czytałam ostatnio o moim i coś w tym jest... Ale jak coś w tym może być. Mam mieszane uczucia. Tylko dlaczego tyle cech opisanych właśnie dla mojego znaku pokrywa się z moimi w realnym życiu.

Nie wiem... . Może urodziłam się pod jakaś dziwną gwiazdą...  .

Wszystko w życiu uczy czegoś nowego. Mam wrażenie, że ja już się wiele nauczyłam. Kiedyś byłam zupełnie inna. Teraz zmieniłam się na lepsze. Lepsze dla mojej psychiki, dla samej siebie, nie wiem czy na lepsze dla innych.

Ale przecież tak musi być. Życie toczy się dalej, a my oczekujemy kolejnego dnia, który przecież może  przynieść nam wiele dobrego. Może sami postarajmy się o to, żeby wnosić coś dobrego w kolejne dni. Pamiętać o uśmiechu. Naprawdę jest o wiele przyjemniej jeśli na ulicy mijamy uśmiechniętych ludzi. Ja uśmiecham się bardzo często, a jeśli jestem smutna, to te osoby, które mnie dobrze znają pytają: co się dzieje? No właśnie i znów wracamy do tego, że muszę być najsilniejsza, zawsze uśmiechnięta, może już do tego przyzwyczaiłam innych.

Jeżeli ktoś w ogóle czyta te moje chwilowe żale to przepraszam za dzisiejszy bełkot. Bo chyba tak to można nazwać i za wulgaryzmy, które niestety dziś same cisnęły się na usta, chociaż tak rzadko to robią.

A teraz zamknijmy oczy i przenieśmy się w magiczny świat tej melodii....



13 komentarzy:

  1. Wiesz...nieraz nie chodzi chyba o to, żeby spotkać kogoś takiego, jak my...a raczej kogoś, z kim te nasze dziwactwa doskonale się uzupełniają albo po prostu dogadują:) Ale najważniejsze, to właśnie na początku dogadać się ze sobą.
    I w ogóle każdy człowiek jest na swój sposób trudny:) I czas dla siebie...to po prostu naturalna potrzeba, ale wystepująca w różnym nasileniu zapewne.
    I w każdym coś jest:) Ja idealnie pasuję do swojego baran:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooj spotkać takiego kogoś jak ja chyba bym nie chciała ;). Oczywiście żartuję :). Raczej zastanawiałam się nad tym czy naprawdę każdy człowiek jest inny. Oczywiście istnieją ludzie podobni do siebie w pewnym stopniu, ale przecież każda, osobna istota czuje coś zupełnie innego, a ile tych istot mamy na ziemi, ile charakterów, ile dziwactw, właśnie sobie to uzmysłowiłam ;).
      Jeżeli chcemy spotkać kogoś w naszym życiu, z którym chcemy być albo chociaż stworzyć przyjaźń, to zazwyczaj wtedy te osoby muszą być zupełnie inne, może nie zupełnie, ale choć trochę. Wtedy najczęściej dobrze się dogadują i właśnie uzupełniają :).
      O czyli w Twoim przypadku to baran ;). Więc nasze znaki są spowinowacone z planetą Mars! ;D. To też zapamiętałam z opisów na jakie trafiłam i chyba nadal traktuję to trochę ze sporym przymrużeniem oka, ale z drugiej strony zadziwia mnie ile rzeczy się ze sobą pokrywa ;).

      Usuń
    2. Właśnie to jest pewien paradoks człowieka- sterują nami podobne mechanizmy, ale jednak,,,odczuwamy inaczej. Każdy na swój sposób. Czytałaś może o eksperymentach myślowych typu żuk w pudełku, o tym, jak każdy z nas tak naprawdę zależy tylko od swojej precepcji i nie jesteśmy w stanie porównać jej z percepcją drugiego człowieka.
      Dokładnie:)
      Wiesz....to tak samo jak z numerologią i tak dalej...zawsze "coś w tym jest":D

      Usuń
    3. Właśnie! Każdy na swój sposób. Wyobrażasz sobie ile tych sposobów na całym świecie wśród ludzkości istnieje! :)
      Słyszałam coś o tym kiedyś, może teraz w wolnej chwili przeczytam. W końcu jak ostatnio pisałam odnośnie filozofii - jestem na tak ;D. A to trochę o to zakrawa ;).

      Usuń
    4. O rety..miliardy?:D
      Nawet bardzo zakrawa:)

      Usuń
  2. Również najpierw przyciągam ludzi, a później ich odpycham. To musi być strasznie irytujące... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety musi być... Zdaję sobie z tego sprawę. Irytujące, ale i rozczarowujące dla tej drugiej osoby. Hmm.... Może trzeba coś z tym zrobić ;).

      Usuń
  3. Mam w sobie dziwną cechę. Przyciągam ludzi, a później oni w moim odczuciu zaczynają mnie przytłaczać. Ja ich zaczynam odrzucać, jednak oni się nie poddają. Ja po prostu potrzebuję przestrzeni, czasu dla siebie.

    Jakbym czytała o sobie.. najpierw chcę ludzi przy sobie, ale później zaczynaja mnie denerwować, to, żę ciągle są, jak ja chcę spokoju, ale później jak znowu ich chcę... To co, jeżeli w końcu się ode mnie odwrócą? Na razie są cierpliwi, wyrozumiali, na razie mnie rozumieją, ale w końcu... chyba nie wytrzymają. A ja chyba nie chcę zmian.. Bo dobrze mi tak jak jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz.. Ci, którzy naprawdę Cię znają, rozumieją, są Twoimi przyjaciółmi nie odwrócą się od Ciebie :). A jeżeli nie wytrzymają... To przecież w końcu z jakiegoś powodu mamy taki charakter, który do tego prowadzi, więc tak może też będzie dobrze, ale sama na pewno nie zostaniesz nigdy :).
      I ja chyba też nie chcę zmian, czasami przychodzą mi takie myśli, właśnie z powodu jakiegoś nacisku z czyjejś strony, ale nie zamierzam się zmieniać, taka jestem i jeżeli ktoś chce musi to zaakceptować :).

      Usuń
    2. Wiesz, na pewno damy sobie radę. Ja, do niedawna miałam problem z tym, żeby do kogokolwiek się odezwać. Bałam się ludzi tego, jak mnie oceniają. Jak zdałam sobie sprawę, że mnie to nie obchodzi.. To tak samo wychodzi, że dam sobie radę bez ludzi. Mam bloga, tu poznaję wspaniałych ludzi. Którzy potrafią mnie zaakceptować taką, jaką jestem :) Nie mam zamiaru się dla nikogo zmieniać, dopóki dobrze mi we własnej skórze :)

      Usuń
    3. Haha. No to teraz ja mogę napisać 'jakbym czytała o sobie' :)). Dlatego też o tym pisałam, że kiedyś byłam inna i może też czasami dużo bardziej zwracałam uwagę na to co mogą pomyśleć inni, ale już od jakiegoś czasu na szczęście tamtej mnie nie ma. Sama zauważyłam, że coś się we mnie zmieniło jakiś czas temu podczas pewnego wyjazdu, nie wzięłam pewnej rzeczy, która zazwyczaj musiała mi towarzyszyć. Wtedy się zorientowałam, że tego nie mam i że, to jest chyba ten 'przełomowy' moment, a jaka byłam dumna z siebie i zadowolona! :D. A teraz już wydaje mi się, że nie ma rzeczy, która mogłaby mnie przestraszyć, narazić na myślenie, co mogą pomyśleć inni, bo najważniejsze jest to jak ja sama się z tym czuje :).
      U mnie ludzie, którzy mnie otaczają np. na studiach są jak dla mnie hmm.... chyba nawet nie potrafię tego określić, ale wiem, że wśród nich nie znajdę przyjaciela, są inni spoza studiów i z nimi jest mi jakoś łatwiej. Mam przyjaciółkę i jeszcze pewną osobę, która mnie bardzo dobrze zna i właśnie czasami stawia do pionu :D. Reszta to raczej znajomi. No i to mi w zupełności wystarcza :).

      Usuń
    4. Ja myślałam że sobie nie poradzę bez ludzi w momencie, kiedy przyszłam na studia nikogo nie znając. Kiedy się jednak okazało, że o cholera, nic się nie dzieje, i jakoś ŻYJĘ, to sobie pomyślałam: dlaczego wielokrotnie mam się męczyć ich towarzystwem? Skoro samej mi lepiej? :)

      Usuń
    5. Hmm... W sumie ja też przyszłam na studia nikogo nie znając, daleko od bliskich, nawet kogokolwiek kogo mogłabym znać, ale przecież sama podjęłam taka decyzję. To był mój wybór, mogłam wybrać inaczej, jednak wybrałam te kilkaset km od domu, w całkiem inny miejscu, na początku obcym, ale ze wszystkim dałam sobie radę i w tej kwestii jak na razie niczego nie żałuję. Może na początku było trudno i było kilka ciekawych, dość zabawnych przygód :D, ale teraz już jest ok :).
      Wszystko zależy od charakteru, tego co my sami naprawdę czujemy i co nam odpowiada :).

      Usuń