sobota, 15 listopada 2014

The first one

A może ja też zacznę…? Może warto gdzieś zacząć wypuszczać ten stos myśli, który kłębi się czasami w głowie.

No to zaczynam. 

Bez konkretnego planu, ale z małym pomysłem, a co z tego wyjdzie, okaże się z czasem. Coś konkretnego, długotrwałego, oczyszczającego, a może tylko chwilowego, taki kaprys pod wpływem impulsu, który szybko się skończy. Ale na te wszystkie pytania odpowiem sobie, jak po kilku tygodniach, a może miesiącach wrócę do pierwszego wpisu, wtedy wszystko będzie jasne.

Trudno jest być samotnikiem w tłumie  ludzi, a najgorzej jak naprawdę lubi się tą samotność, która często lubi odrzucać propozycje, znajomości, potencjalne możliwości na coś więcej. A może  normalne jest po prostu lubić mieć swój świat, słabo dostępny dla innych albo tylko dla bardzo małej liczby osób. Pełen marzeń, zainteresowań, pasji, czasami lenistwa i gwiazd, taak nieba pełnego tajemniczych gwiazd. To jedna z najpiękniejszych rzeczy jaką człowiek może zobaczyć z ziemi.

A może lepiej  jest w życiu być słodką idiotką mającą tysiąc ‘przyjaciół’ na fb’u, instagrama, twittera i nie wiem co tam jeszcze. Potrafiącą się przystosować, będącą tym, kim wymagają od niej inni, a raczej jej narzucają, a może ona sama sobie narzuca ? Żeby być tym jednym z wielu - ‘fajnym kimś’. Szkoda, że często taki ktoś zapomina jak to jest być sobą, bez myślenia o tej sztucznej otoczce, która staje się tanią, bezbarwną rzeczywistością, często marnowanym życiem.
Niee, ta wersja chyba jednak nie dla mnie. Jednak wolę swoje gwiazdy.

Początki zazwyczaj nie są podobno zbyt oryginalne… . Może następnym razem będzie lepiej.
 
 
 

2 komentarze:

  1. Chyba za bardzo lubię samotność :)
    (Jakbyś mogła w ustawieniach wyłączyć weryfikację obrazkową przy komentarzach :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co... Ona chyba jest uzależniająca ;).
      A co do komentarzy to chyba się udało :).

      Usuń