środa, 11 lutego 2015

Skromność

Chyba nie  znasz słowa skromność.
 
Ktoś tym zdaniem wywołał u mnie tak wiele przemyśleń... Bo czy my określając siebie poprzez jakieś dawno przyjęte, określone cechy, które potrafimy wymieniać, obudzeni w środku nocy, zastanawiamy się nad nimi? Zastanawiamy się co tak naprawdę znaczą? Przecież to dla nas takie oczywiste i wiemy co znaczą, ale... Czy na pewno ? Czy nie potrafimy być skromni, a zrazem odbierani nieskromnie w pewnych sytuacjach? Wymieniamy te cechy bez zastanowienia, jeżeli jesteśmy do tego zmuszeni, tworząc w ten sposób na szybko zarys naszego charakteru, tego jacy jesteśmy. Ale zastanówmy się nad skromnością. Dobra to czy zła cecha? Automatycznie myślimy, że dobra, ale z drugiej strony jak jest odbierana...

A fałszywa skromność? Świadome umniejszanie sobie i swoim osiągnieciom. Coś jest dobre, każdy tak uważa, oprócz jednej osoby, samego autora. Dlaczego on twierdzi, że to jest słabe? Chce podnieść swoją samoocenę, słysząc setki komplementów wokół? A może ma po prostu taką naturę...

Ale czasami chyba też źle postrzegamy skromność, bo przecież słysząc wypowiedzi niektórych osób, które są po prostu normalne, szczere, nieumniejszające, możemy odnieść wrażenie, że dana osoba może się wywyższać, ale przecież te odpowiedzi może są tylko szczere, czy jeżeli usłyszymy jakieś pytanie mamy wtedy nieszczerze odpowiedzieć? Skromność nie jest przecież zaprzeczaniem oczywistemu, nie polega też na umniejszaniu sobie, mówmy o sobie szczerze, bo przecież prawdziwa skromność to chyba świadomość własnych umiejętności, przedstawionych właśnie w szczery sposób. To może skromność prowadzi właśnie przede wszystkim do szczerości. Bo przecież nie musimy się od razu wywyższać, bądźmy po prostu obiektywni i szczerze, bez wahania mówmy o tym co nas dotyczy. Nie bawiąc się w fałszywą skromność, bo tutaj już chyba niedaleko do dwulicowości.

Tak więc może nie jesteśmy nieskromni, a po prostu umiemy szczerze i świadomie ocenić, to czego dokonaliśmy i na co sami sobie zasłużyliśmy.

A może czasami skromność mylimy z nieśmiałością...

Jeżeli próbujemy stworzyć swój własny opis… Czy nie mamy wrażenia, że wiele  cech charakteru teoretycznie wykluczających się, w praktyce może istnieć w tej samej osobie.

A może czasami zbyt pochopnie kogoś oceniamy? Wydaje nam się, że go znamy, a tak naprawdę nie jesteśmy jeszcze w połowie drogi do prawdziwego poznania tej osoby.
 
Hmm... Człowiek to istota skomplikowana :).
 
 
 
 
 


 Keep smiling! :) [pomimo słowa sesja (choć zapewne nie tylko) - tak popularnego ostatnio, co się wiąże niestety z brakiem czasu i ... snu]


32 komentarze:

  1. Cholera! Dopiero teraz zauważyłam, że wróciłaś! :D No to się doczekałam jednak :D
    < tutaj chwilę się cieszy zanim przejdzie do sedna wpisu :D>

    Ja od skromności wolę...pokorę, jakkolwiek nie zabrzmi. Bo pokora pozwala doceniać nam siebie samych, jednocześnie dając znać, że nie jesteśmy idealni- bo kto jest?- i nie powinniśmy przesadzać w peanach na swoją cześć. Skromność to w ogóle słowo, które źle mi się kojarzy, bo mówi mi o spuszczaniu oczu i krygowaniu w momencie, gdy powinniśmy brać, co nam się należy. Czasem jako po prostu ludzie, a czasem jako artyści czy naukowcy, czy kim tam jeszcze jesteśmy. Skromność kojarzy mi się z kobiecym głownie udawaniem, że nie jest wcale piękna, z kompleksami. Także...ja wolę coś, co nazywam pokorą:) Ale i nieraz słyszę, że jestem zbyt butna :D

    I nigdy nikogo naprawdę nie poznamy:)

    Jeszcze raz, cieszę się, że wróciłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera! Tylko chwilę się cieszy!?? :D :D Wgl tekst w nawiasie... świetny :D. Jak to ktoś mi kiedyś napisał 'You did manage to put a big smile on my face ' - teraz ja mogę napisać to Tobie ;p.

      O świetny wybór! Pokora. Skromność nie jest wcale taka okay jak nam się wydaje ;). I masz rację - kobiece udawanie i ta fałszywa skromność, to jest czasami najgorsze.

      Ja o tym doskonale wiem :), tylko czasami śmieszą mnie czyjeś stwierdzenia po krótkiej znajomości albo pojedynczej sytuacji: 'Cała Kasia, Franek czy tam Zosia' albo 'znając Ciebie' wypowiadane z dużą pewnością :). Wtedy tylko mówię - 'cóż za śmiałe stwierdzenie - znając mnie' ;D.

      I ja też się baaardzo cieszę :). Wiesz... Ten tramwaj mnie przypilił ;).

      Usuń
    2. Oj tam, musiałam zająć się sednem wpisu, no nie?:D

      Cóż, cieszę się, że się podoba:) Po prostu słowo skromnośc...no dla mnie właśnie często ma pejoratywny, też społecznie narzucony jakoś wydźwięk.

      No dokładnie, jakby od razu przejrzeli cię jak amebę pod mikroskopem :D

      A na maila odpiszę jakoś po południu, tak informuję:D

      Usuń
    3. Oczywiście! Sedno jest najważniejsze ;D. Ostatnio jak zaczęłam nawijać o 'sednach' na egzaminie to aż zaliczyłam na 5, więc bez żadnych wątpliwości musiałaś ;p.

      Jak to zazwyczaj niestety bywa, że społecznie coś, kiedyś zostaje narzucone i już długo nie można tego zmienić.

      Dlatego wtedy ich sprowadzam na ziemię :D.

      Dziękuję za informację ;p.

      Usuń
    4. Ohoho, jaka zmiana szablonu! Zdziwiłam się, jak tu wpadłam dzisiaj:)
      No to widzisz, nawet 5 można dostać za samo sedno :D Z czego to był egzamin?
      Otóż to. Bo powielamy schematy, nawet się nad nimi nie zastanawiając.
      Nie ma za co :D I tak była trefna :D

      Usuń
    5. Ohoho, a wiesz ile się nad nim namęczyłam :D. Żeby pousuwać te wszystkie dziwne, niepotrzebne rzeczy... Edytowałam kod html, wyobrażasz sobie? :D Dla mnie to była czarna magia :D. A z racji tego, że jestem bardzo uparta nie poddawałam się i skończyłam dziś prawie o 3 w nocy :D. Ale podoba mi się! ;) Teraz to jest jakoś tak jeszcze bardziej moje miejsce, poprzedni właśnie najbardziej podobał mi się i był taki mój ze wszystkich, ale to jeszcze nie było to, teraz jest już trochę bliżej ;D. Chociaż nie wiem czy jest wygodny...

      Ach z mojej ukochanej filozofii! Ustny :). Wchodziliśmy trójkami, dwie os co ze mną wchodziły niestety oblały, a ja jak usłyszałam, że kolegę pyta o byt, a kolega nie wie, to zaczęłam dawać znaki, że jaaa chce! :D Zaczął się śmiać i kazał mówić, wcześniej jeszcze pofilozofowałam o epistemologii :D i jak jeszcze powiedziałam o bycie to już mnie więcej nie pytał, tylko na koniec powiedział, że 5. Wspominałam już, że to był chyba najmniej ważny przedmiot, ale mi się podobał chyba byłam najszczęśliwsza z tej oceny, bo po prostu mi chyba najbardziej zależało, choć były inne 'ważniejsze' i też zdane, no ale...

      Dokładnie ;).

      No co prawda to prawda :D :D.

      Usuń
    6. No ja właśnie nie mam do tego cierpliwości :D I niby chciałabym sobie zmienić szablon na jakiś ładniejszy ale...co nie ruszę to jest katastrofa, więc chyba po prostu przestanę tykać w ogóle :D Ale rozumiem, że właśnie cóż..własny szablon jakoś pozwala się bardziej zadomowić. Albo chociaż unikatowy, o :D I jest na pewno bardzo przejrzysty:)

      No ale to chyba nie było trudne pytanie, co to byt, nie?:D Znaczy o ile pamiętam z tego co ja miałam na filozofii właśnie :D No i cudna 5 się złapała w twoją sieć :D I tam wążny..właśnie chodzi o to, co ci się podoba:)

      Usuń
    7. U mnie na początku była katastrofa :D. Ale z czasem ogarnęłam i kod html już nie jest taki straszny! :D
      O, to cieszę się ;).

      Ach trzy tomy Tatarkiewicza potrafią namieszać w głowie co do bytu i innych spraw :D. Ale masz rację, nie jest to wyjątkowo trudne pytanie, choć dla wielu 'beznadziejne, bo przecież filozofia to głupoty', na której było naprawdę fajnie - sny, ich tłumaczenia, uzależnienia, mózg itd. Ja odpowiedziałam na pytanie w taki sposób, dzięki któremu prof. uświadomił sobie, że chyba chodziłam na te jego wykłady i mnie nie będzie za wiele męczył, byt, sedna, istota i sposób jej istnienia itd. itd. :D. Na pierwsze odpowiedziałam trochę bardziej regułkowo, dlatego ciągnął za język, zmuszając do 'filozofowania', ale przynajmniej pofilozofowałam i stwierdził 'a to w taki sposób do tego pani podeszła'. Chciał po prostu zobaczyć, że potrafimy myśleć, a nie tylko słynne 3xZ ;).

      Usuń
  2. Wróciłaś :)
    Wiesz, wydaje mi się, że ciężko przypisać jednoznacznie cechy jednej osobie, czasami zdarza się, że jedna wyklucza drugą...
    http://and-for-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam, wróciłam, tramwaj mnie przypilił moja droga Błyskawico.... ;) Zaraz będę nadrabiać i pewnie wszystko mi się rozjaśni, chociaż chyba się domyślam... ;) - takie moje dywagacje ;D.
      I właśnie o to mi chodzi ;). Nie da się wrzucić kogoś do jednego worka, bo zaraz się okazuje, że zupełnie inna cecha też do niego pasuje i teoretycznie, tylko teoretycznie, może się wykluczać :)

      Usuń
    2. Dlatego nie potrafię zrozumieć jak można dzielić ludzi na dobrych czy zły albo co gorsza szufladkować ludzi. Skoro my siebie sami nie znamy to jak mogą zrobić to inni? Błędna logika.

      Usuń
    3. Masz rację błędna, jednak niestety jeszcze tak niewiele osób to rozumie :).

      Usuń
  3. Masz rację. Człowiek to istota skomplikowana. A dla mnie definicja skromności to nie takie umniejszanie sobie, ale po prostu znanie swoich umiejętności, posiadanie tej świadomości i odpowiednia reakcja na komplementy, a także na krytykę, która w tym miejscu jest również ważna. W fałszywej skromności jest zła reakcja na krytykę, łatwo wtedy poznać, że szczerość jest wtedy fałszywa, bo osoba nie przyjmuje do siebie, iż mogła coś zrobić nie tak, że została skrytykowana, a przecież tak sobie umniejszyła, że powinni ją pochwalić.
    W ogóle skromność jest często mylona z nieśmiałością. Znam osoby, które, gdy powie im się, że ładnie coś wykonały, albo powie jakikolwiek komplement - zawsze się rumienią i nie wiedzą, co odpowiedzieć, więc zazwyczaj mówią "Nie, to nieprawda". I to jest troszkę przykre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Do tego prowadziłam ten mój może chaotyczny wywód ;D, że to znanie swoich wartości i nie umniejszanie im :). Ach fałszywa skromność, jak dla mnie jest wyczuwalna od razu, ale co kieruje takimi ludźmi? Po co? Żeby przed kimś udawać skromnego, a w środku być kimś zupełnie innym...
      Właśnie o tym też wspomniałam, że trzeba dostrzec różnicę między nieśmiałością a skromnością, bo to coś zupełnie innego :).

      Usuń
  4. Przypomniało mi się teraz, że kiedy byłam jeszcze w liceum i nasz wychowawca miał wystawić oceny za sprawowanie, rozdawał nam kartki i kazał nam opisać swoją samoocenę. Wypisać plusy i minusy. Niby banalne, ale dla mnie chociażby było to bardzo trudne, bo należałam do osób nie tyle nieśmiałych, co w siebie niewierzących po prostu. Sama przed sobą nie byłam skromna, zdawałam sobie sprawę, że mam nawet dobre oceny, że przychodzę przygotowana, usprawiedliwiam nieobecności i jestem życzliwa dla znajomych z klasy. Kilka prostych zalet, które miałam wypisać sprawiało, że zapalała mi się lampka "a co, jeśli przesadzę i uzna mnie za jakiegoś narcyza?" Wypisywanie wad za to szło rewelacyjnie... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach te karteczki... To był najgorszy moment oceniania zachowania. Ja tam zawsze wypisywałam bardzo dobry :D. A nad plusami i minusami trzeba było pomyśleć ;). Tak więc dobrze, że ten brak wiary w siebie się zmienił, teraz chyba jest zupełnie inaczej i ta lampka - co ktoś pomyśli - aż tak często się nie zapala :).

      Usuń
  5. Hmmm... Chyba każdy człowiek będzie miał zawsze swoją definicję na różne sprawy. Jednak zawsze jest i ta jedna, ogólnie przyjęta. Choć... Nigdy chyba na nikogo pod takim kątem nie patrzyłam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo widzisz... Ze mną jest tak, że jak ktoś coś powie, nawet przy normalnej rozmowie 'o niczym', coś w niej wychwycę, jakoś zostanie mi to w głowie i tak lubię się pozastanawiać i porozkładać na 'czynniki' ;).

      Usuń
    2. Też czasem tak mam, ale pisałam,że jest ogólnie przyjęta definicja a mimo to każdy inaczej będzie ją postrzegał i miał swoją i ani siebie ani nikogo nie rozpatrywałam pod kątem skromności.

      Usuń
    3. Masz całkowitą racje, bo w końcu każdy z nas jest inny i wszyscy mamy odmienne spojrzenie na świat i na to co nas otacza :). A ta ogólna definicja może nam dawać tylko jakieś wskazówki :).

      Usuń
    4. A wskazowki tez roznie sie rozpatruje :p Jak wszystko. Mi sie wydaje, ze nie ma co rozpatrywac jako ktos jest albo my sami. Bo czlowieka nie "rozpoznasz" i siebie samego inaczej widzimy niz oni nas.

      Usuń
    5. Tak, dlatego napisałam, że to tylko wskazówki ;). Nie ma co rozpatrywać i rozmyślać nad tym jaki ktoś jest, jeżeli kogoś poznajemy, tylko po prostu powoli próbować go poznawać, a to przecież też nam się w pełni nigdy nie uda ;). A to że inni widzą nas inaczej niż my sami siebie, to też całkowita prawda, czasami innym może się mylnie wydawać, że nas 'rozpracowali' i nas znają, a często są po prostu w bardzo dużym błędzie.

      Usuń
    6. No właśnie... Ale zabawni są ludzie, którzy myślą, że nas znają, że wiedzą na co nas stać :)

      Usuń
    7. Wiesz, ja jak usłyszę: 'Cała I.' albo 'Znając Ciebie' - zaczynam się śmiać i sprowadzam ich na ziemię, mówiąc z pewną ironią 'cóż za śmiałe stwierdzenie - znając mnie' :D. Ale niech tam sobie myślą, że mnie znają i wiedzą jaka naprawdę jestem, jakoś nie przejmuję się tym jak ktoś kto tylko potrafi krytykować, obgadywać lub właśnie wcale mnie nie zna mnie postrzega, najważniejsze jest dla mnie to, żebym czuła się dobrze sama ze sobą ;). A opinie innych są i zawsze będą... Nie można przykładać do nich zbyt dużej uwagi ;).

      Usuń
    8. Nigdy nie przykłądałam i naprawdę miałam w dupie kto co o mnie myśli :) I mam do tej pory.
      Fajnie jest pokazać komuś,że jednak mnie nie zna i to nie wszystko na co mnie stać. Szczególnie te drugie. A stać mnie naprawdę na wiele i mam frajdę w wyprowadzaniu ludzi z błędu.

      Usuń
    9. Wiesz... Ja może kiedyś trochę przykładałam, ale teraz jak napisałaś naprawdę mam w dupie i jest mi z tym bardzo dobrze, szczególnie wobec tych ludzi co potrafią tylko właśnie mówić, nie znając.... Mój silny charakter pozwala mi się z tego śmiać, a im przysparzać nerwów ;).
      Oj tak, że wydaje mu się, że wszystko wie, a jednak jest zaskoczenie i to duże, wtedy może zaczynają rozumieć, że do pełnego poznania jeszcze daleka droga ;).

      Usuń
    10. Ja lubię robić na złość ludziom, więc jak pokazuje, że stać mnie na więcej to czerwienią się ze złości :) To satysfakcja :)

      Usuń
    11. Robić na złość, a dodatkowo udowadniając to, że na coś nas stać, naprawdę potrafi dać pewną budującą satysfakcję ;).

      Usuń
  6. Często spotykam fałszywą skromność. Ludzie wokół mówią coś tylko po to, aby ich pocieszać i podnosić im ich ego. Chcą tego dlatego mówią o sobie skromnie. Ja nie mogę siebie określić jako skromną, wszystko zależy od sytuacji i myślę, że w pewnych kwestiach ta cecha charakteru ujawnia się, nie staram się wywyższać, ale umiem też zawalczyć o swoje przez co odrzucam swoją skromność, bo inaczej byłoby to kłamanie lub udawanie kogoś kim się nie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja też swego czasu spotykałam się z fałszywą skromnością bardzo często, mnie to jakos od razu zraża, bo bardzo szybko daje się rozpoznać jakie ktoś ma zamiary.
      Masz rację wiele zależy od sytuacji :). Dlatego napisałam, że często cechy z pozoru wykluczające się mogą istnieć w jednym człowieku :).

      Usuń
  7. Myślę, że między prawdziwą i fałszywą skromnością jest bardzo cienka granica. Często trudno rozpoznać, czy ktoś jest rzeczywiście skromny, czy jedynie czeka na jeszcze większe pochwały. Na przykład jeżeli ktoś nie przyjmuje komplementów...
    Coś w tym jest, że wiele naszych cech tak naprawdę się wyklucza...chociaż może one się dopełniają? W jednym środowisku możemy być nieśmiali, w innym gadatliwi, w pracy/szkole rozsądni, z przyjaciółmi szaleni itp. itd. Jesteśmy skomplikowani, ale dzięki temu wyjątkowi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta granica w wielu przypadkach jest bardzo cienka, jednak fałszywą skromność chyba można jakos tak wyczuć, przynajmniej ja tak mam, że często widzę to po człowieku :).
      Właśnie o to mi chodziło :). Nam się tylko wydaje, że te cechy się wykluczają, a tak naprawdę tworzą pewna całość :).
      I bardzo ładne podsumowanie - masz racje, dzięki temu jesteśmy wyjatkowi :).

      Usuń