1. Wyprawa w nieznane z K. Tak, czasami przychodzą różne pomysły do głowy np. takiej małej popołudniowej wyprawy rowerowej w teoretycznie 'znane', ale jak się później okazało baaardzo nieznane. Skończyło się niestety zgubieniem i brakiem pomysłu na to jak wrócić do domu, na szczęście z pomocą przyszli obcy ludzie :). A był to już czas najwyższy, bo mimo jeszcze do pewnego czasu uśmiechu na twarzy, zbliżała się noc, burza, a do tego nieznana okolica. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a nasza wyprawa bardzo często jest wspominana i wyśmiewana, bo jak się później okazało... Do tego domu wcale nie było aż tak daleko ;).
2. Wydarzenia, które uświadamiają i upewniają nas w tym, że mamy prawdziwego przyjaciela :).
3. Rozmowy z A. przeciągające się do bardzo późnej nocy, często do momentu aż w końcu któreś z nas nie zaśnie. A rozmowy często o wszystkim i o niczym, pełne śmiechu, przekomarzania się, ale też te poważniejsze, ale i tak wszystkie zostawiają dobre wspomnienia :).
4. H. wiele rzeczy z nim związanych, a przede wszystkim jego wielka chęć do przekonania mnie do jego ulubionego gatunku muzycznego. Za każdym razem jednak kończyło się to, nie wiadomo z jakich powodów moim nieopanowanym śmiechem, bo mimo że jestem 'tolerancyjna' muzycznie, szanuję gust innych, sama nie mam ulubionego gatunku, bo uważam, że jest zbyt dużo melodii, piosenek w wielu gatunkach, które są wyjątkowe i z moich słuchawek wydobywa się bardzo różnorodna muzyka, jednak techno...? H. to artysta, tworzy, maluje, rysuje i jego prace są naprawdę ciekawe, delikatne, a z drugiej strony techno, które też sam tworzy, jednak mnie nim tylko rozśmieszał :).
5. I znów listopad... Ale tym razem z tej pozytywnej strony. Narodziny mojego brata. Pamiętam tę 'małą niespodziankę' jaką zrobili nam rodzice :D. Gdy się dowiedziałam przez kilka dni były bardzo skrajne reakcje, jednak przeważały te pozytywne. No więc tak, mam dużo młodszego brata i mimo wielu obaw, niepewności, zagrożeń wszystko skończyło się dobrze, a ja pamiętam jak dziś, jak te kilka lat temu zobaczyłam tego Małego Szkraba pierwszy raz w szpitalu na sali, a jego tak strasznie męczyła czkawka... :D. Później wychodząc z oddziału, zamiast wyjść, przez przypadek chciałam wejść na blok operacyjny i porodówkę, na szczęście tata idący za mną i śmiejący się ze mnie w porę mnie zatrzymał :).
6. Moment, w którym rozmawiasz z kimś, przepierasz się jak zwykle nie na poważnie, żeby tylko udowodnić swoją rację, a ten ktoś, zmęczony już natłokiem moich słów, robi grobową minę mówi 'Cii', moja podejrzana mina, co się w ogóle dzieje... 'Słyszysz jak spadają gwiazdy?'. No i wtedy skutecznie zatrzymuje mój potok słów. Takie małe coś, ale sprawia przyjemność i uśmiech na twarzy.
7. Mimo wszystko czas, gdy byłam w grupie tanecznej. Treningi, wyjazdy, zmęczenie, sala, a w niej zaparowane lustra, ludzie, którzy też wcale nie byli najgorsi :). I piosenka tak bardzo charakterystyczna dla tego okresu, na którą ostatnio trafiłam przez przypadek, zamknęłam oczy, słuchałam, a uśmiech nie potrafił zejść z twarzy na wspomnienie o tym wszystkim :). A jak otworzyłam oczy po 6 minutach, za oknem padał śnieg! Pierwszy w tym roku. To dopiero szczęście ;).
8. Oczywiście wszystko co związane z I., P. i D., a także innymi osobami. Przypominając sobie o niektórych sytuacjach, aż mam ochotę powrócić do tych chwil.
9. Oczywiście zdanie prawa jazdy za pierwszym razem! :) I egzaminator, który według mojego instruktora jest delikatnie mówiąc 'niefajny', jednak ja zdałam. Chociaż nasze rozmowy w czasie egzaminu nie pomagały. On zaczynał mówić, pytać o jakieś rzeczy, a ja odpowiadałam i jak zwykle miałam za dużo do powiedzenia, zaczynałam rozmawiać, ale jak na rondzie zaczęłam trochę za późno zjeżdżać stwierdziłam, że niepotrzebnie mnie zagaduje, a ja niepotrzebnie gadam. To nie czas i miejsce ;). To był 30 września. Pytanie egzaminatora w czasie jazdy 'Ooo dziś 30 września, dzień chłopaka ?', moje zdziwienie i odpowiedź: 'Hm... Nie wiem, ale jeżeli tak to wszystkiego najlepszego!'.
9. Wygranie konkursu fotograficznego na jakimś wyższym etapie (to był chyba czas liceum), a poprzez to udowodnienie czegoś pewnej osobie. Taka byłam szczęśliwa, że nawet etap wojewódzki w konkursie ekologicznym (swoją drogą konkurs ekologiczny, a co tam wezmę udział, szczerze mówiąc dużo bardziej interesuje mnie inny dział biologii, jednak wzięłam udział może trochę przez przypadek, przeczytałam jakieś książki i zakwalifikowałam się do następnego etapu) był przy tym niczym :).
10. A także inne chwile, osoby, o których nie wspomniałam, które pewnie będą mi się przypominać dzięki tej nominacji. Również te momenty sam na sam z muzyką, która jest ze mną bardzo często, codziennie, czasami taniec przed lustrem, jakieś ciche miejsce pozwalające podziwiać gwiazdy. Tak po prostu chwila wyciszenia, bo na mojej muzycznej liście są utwory, w których każdy według mnie ma coś w sobie, może to być nawet jedno zdanie, które do mnie trafia, za każdym razem słyszę je bardzo wyraźnie i tak bardzo mi do czegoś pasuje, każdy tekst, melodia z jakiegoś powodu jest na moje liście, nie tak po prostu, dlatego to również sprawia mi przyjemność i wywołuje wiele na swój sposób radości :).
Więc dziękuję jeszcze raz za nominację i za pomysł na taką zabawę, bo ilość dobrych myśli jaka pojawiła się chyba na wielu blogach jest pozytywnie nastrajająca. A sama idea niech dalej się rozprzestrzenia i każdy kto ma na to ochotę, niech podzieli się swoimi historiami, sprawiając sobie trochę uśmiechu, a może także i innym :).
Toż to żadne opóźnienie przecież:) Nawet lepiej, że teraz widzisz, stale podtrzymujesz rozprzestrzenianie tego dobrego wirusa, wtedy, gdy może już trochę przygasa, o:)
OdpowiedzUsuńWyprawy w nieznane są cudowne. Po prostu, pewne przygody, ten zew, który woła, iść przed siebie, jechać...czy to wyprawa gdzieś blisko, ale w nowe miejsce, drogami, których jeszcze nie znamy, czy to wyprawa na kraniec świata...zawsze towarzyszy chyba temu ta sama ekscytacja, przyjemny dreszcz:)
I nocne rozmowy to też piękna sprawa..nawet jak gadasz, gadasz, a ta druga strona zaczęła chrapać :D
Aż żałuję że jestem ta młodsza nieraz...czasem myślę, że właśnie to byłaby ładna chwila, przeżyć narodziny swojego rodzeństwa:)
I cóż można rzec...po prostu okazuje się, że w życiu chyba nawet więcej jest tych dobrych chwil, niż złych, wszystko się pięknie po prostu przeplata:)
I gdzieś tam jeszcze cały czas ten wirus istnieje ;).
UsuńA teraz mi się przypomniała jeszcze inna... I powrót... Cali przemoczenie, ale oczywiście szczęśliwi ;). Są cudowne, bo zawsze coś za sobą niosą, coś co się pamięta na zawsze ;).
Ach tak... Chrapanie też znam ;).
Do niedawna ja byłam najmłodsza ;). A wiesz jak fajnie przeżyć kopanie po moich plecach przez brata, który jest jeszcze, już wtedy dużym, brzuszku mamy :)).
Na szczęście się przeplata. Musimy się z tym pogodzić, że życie jest pełne tych lepszych i tych gorszych, a pamiętać i wspominać z uśmiechem na twarzy tylko te dobre ;).
Ja pamiętam, jak się urodziła moja siostra, i pojechałam z Tatą mamę i siostrę odebrać ze szpitala, i jak ją przywieźliśmy, to leżało takie małe zawijątko na łóżku a ja obook niej :D
OdpowiedzUsuńZ egzaminami na prawo jazdy nie mam niestety dobrych wspomnień, bo każdy egzaminator, na którego trafiałam to niestety ciul od siedmiu boleści ;-; dlatego wciąż i wciąż nie mam odwagi ponownie zapisać się na testy xD
Najpierw małe zawiniątko, a później coraz bardziej rozpieszczane, cwane, niegrzeczne, ale cały czas tak samo kochane ;). Jak czasami usłyszę jakiś tekst od mojego brata, mimo tego, że jest jeszcze dość mały to jestem naprawdę w szoku. Dzieci potrafią być tak przemądrzałe... ;).
UsuńNo to już się zapisuj! Wcale nie żartuję ;). Wiesz ile razy zdawała moja przyjaciółka.... 13! Aż w końcu zdała, więc Ty też zdasz :). Ja się jeszcze kiedyś o to zapytam czy się w końcu udało ;p. Także nie czekaj, tylko dalej próbuj :).
A egzaminatorami wcale się nie przejmuj, podejdź do tego jak najbardziej na luzie ( wiem łatwo tak mówić ;) ). U mnie czasami instruktor był denerwujący, ale ja na jazdach potrzebowałam jakiegoś impulsu (np. teoria zdana przed jazdami) i później mi się dobrze jeździło, a jak musiałam rano wstać to później były różne sytuacje ;). Kiedyś instruktor: 'O i właśnie podwójnie wjechałaś na powierzchnię wyłączoną z ruchu' ja 'O na pewno nie, widziałam w swoim lusterku, że tylko raz! :D' instruktor przed progiem zwalniającym: 'No i dlaczego nie hamowałaś!?' ''Hm... Przynajmniej nie przyspieszałam :D'. Kiedyś stwierdził, że na egzaminie to chyba będzie problem tylko z tą za dużą prędkością, a egzaminator stwierdził, że śmiało mogę jeździć szybciej ;D. Więc wszystko zależy od człowieka, może następnym razem trafisz na lepszego. Trzymam kciuki! ;)
Moja siostra ma już piętnaście lat, ale pamiętam, że pierwszym słowem które powiedziało było moje imie;p w sumie łatwiejsze od mama i tata, także miałąm to szczęście ;)
UsuńKochana... Ja już zdawałam 13 razy :) I dwa razy teorię, starą i tą nową :) Więc powiedzmy, że trochę doświadczenia za sobą mam xD Chodzi o to, że ja jestem strasznie nerwową osobą i ze stresu parę egzaminów skitrałam XD ja w ogóle z egzaminatorami nie potrafiłam dyskutować, jednemu zaś miałam ochotę przybić piątkę, w głowę, taboretem XD właściwie nie jednemu. Najdziwniejsze, że na jazdach z instruktorem zawsze dobrze mi szło, za każym razem słyszałam "no, tym razem to już zdasz" i ups, fail, nie tym razem. I za każdym podejściem zmieniam instruktorów bo mi wstyd, że od trzech lat robię i no.. choć w 2014 dałam sobie spokój, chyba nie podchodziłam w ogóle... 2012 i 2013 to było pasmo drogowych porażek, ale chyba w końcu muszę się odważyć... oczywiście po sesji i po nowym roku :)
I jesteś kolejną osobą, która będzie mnie o prawko męczyć ;-; obiecuję piwo, jak zdam!
Hmm... No więc mój brat jest jednak 'trochę' młodszy, bo aktualnie ma aż 4 lata ;D.
UsuńKuurde... To mnie zaskoczyłaś... I rzeczywiście masz trochę doświadczenia ;D. Jednak ja w Ciebie nadal wierzę ;).
U mnie teoria za drugim. Na pierwszym miałam większość pytań, których wcześniej wgl na oczy nie widziałam, a za drugim już było trochę lepiej, stwierdziłam, że raz się żyje, co będzie to będzie, skończyłam najszybciej ze wszystkich i na szczęście zdałam ;).
Ach ci egzaminatorzy... Wiesz to zależy też chyba od jego humoru i tego co sobie sam wymyśli. Pamiętam, że już po placu wsiadł do samochodu i tak zaczął na mnie patrzeć, ja już oczywiście myślałam, że czegoś nie zrobiłam, ale nie, powiedział, że jedziemy. Może po prostu stwierdził 'a ta może dziś zda', widziałam jak chwilę przede mną oblał kogoś na placu. I wiesz co, tej mojej przyjaciółce na jazdach też zawsze szło dobrze i sam instruktor twierdził, że dobrze jeździ. Po prostu stres też chyba robi swoje...
Aaa i widziałam dziś, gdzieś jakiś artykuł o zmianach dotyczących prawka w 2015, więc możesz sobie sprawdzić co tam nowego wymyślą :).
Czyli o tej sprawie przypomnę Ci po nowym roku i po sesji ;p.
I o piwie też będę pamiętać ;).
Słyszałam, że w Wordzie Krakowskim pozwalniali wiele osób, bo w sumie zmniejszyła się liczba egzaminowanych, mam nadzieję, że tym razem trafię na kogoś fajnego :D jeszcze muszę instruktora znaleźć jakiegoś fajnego i jazd dobrać, bo to kupę czasu nie jeździłam :P
UsuńUgh, czuję, że masz dobrą pamieć XD
Wiesz, że ta moje przyjaciółka to później już w końcu ośrodek, gdzie zdawała zmieniła, na jakiś w innym mieście ;). Także orientuj się, szukaj dobrego instruktora i w końcu kiedyś powinno się udać :).
UsuńA jeszcze tak z ciekawości kiedy masz sesję ? ;p
No, ok. Na to piwo to jeszcze przymknę oko, ale o samym zdawaniu jeszcze sobie kiedyś przypomnę ;p.
Sesję mam przełom stycznia i lutego, obawiam się, że na luty zostaną najgorsze rzeczy, pani jest straszna i boję się, że może nam odpłacić za pewną sytuację ;p więc będzie ciężko :)
UsuńAleż ja chętnie wyjdę z Tobą na piwo! ;p jak zdam, to trzeba uczcić :D
Ok, czyli już wszystko wiem... W lutym łączyć się w sesyjnym bólu, a na początku marca przypomnieć o prawku ;p.
UsuńJeżeli to Cię jakoś pocieszy to ja w ogóle nie chcę myśleć o sesji co to będzie... Mimo, że teraz dosłownie mam cały czas coś, to i tak nie wyobrażam sobie egzaminów i zaliczenia z niektórych przedmiotów, ale może jakoś damy radę! ;)
W niektórych "dobrych myślach " odnalazłam siebie i swoje wspomnienia :) Dobrze jest czasem wspominać to co dobre. Koniecznie muszę to częściej propagować!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogły one przywołać i Twoje dobre wspomnienia :).
UsuńWłaśnie! Nie tylko czasem, ale nawet często :). To naprawdę pomaga i dodaje jakiejś energii, nawet w trudniejszych momentach :).